Podczas gali Punchdown w 2021 roku we Wrocławiu Artur „Waluś” Walczak został znokautowany przez Dawida Zalewskiego otwartą ręką, co doprowadziło do jego śpiączki. U byłego strongmana i zawodnika sportów walki stwierdzono m.in. uraz głowy i powstanie urazowego krwiaka podtwardówkowego. Mimo ponad miesięcznej walki medyków z wrocławskiego szpitala, Walczak nie odzyskał przytomności i zmarł. Sprawa trafiła do Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu, która po dokładnym zbadaniu umorzyła śledztwo.
Tragiczna śmierć Artura „Walusia” Walczaka. Jest decyzja prokuratury
Śledczy badali sprawę pod kątem art. 155 Kodeksu Karnego, który dotyczy nieumyślnego spowodowania śmierci człowieka, za które grozi kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5, a także pod kątem art. 160 Kodeksu Karnego, czyli narażenia pokrzywdzonego przez organizatorów przedmiotowego wydarzenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu poprzez nieprawidłową organizację wydarzenia.
ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica nie kryje się z wiarą w Boga. „Kiedyś mocno chroniłem temat religii”
Karolina Stocka-Mycek z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu wyjaśnia, że „brak jest znamion ustawowych wskazanych czynów zabronionych”.
„W toku śledztwa przesłuchano szereg świadków, uzyskano dokumentację dotyczącą organizacji wydarzenia i dokumentację medyczną oraz opinie biegłych z zakresu informatyki, turystyki i sportu, fonoskopii, samoobrony, systemów i sztuk walki oraz zespołu biegłych z Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu” – informuje prokurator Karolina Stocka-Mycek.
Decyzja wrocławskiej prokuratury jest nieprawomocna.
Kontrowersje wokół gali Punchdown
Gala Punchdown, podczas której doszło do tragedii, odbyła się w klubie P1 we Wrocławiu. Artur Walczak, znany jako Waluś, zmierzył się tam z Dawidem Zalewskim. To jego uderzenie doprowadziło do ciężkich obrażeń Walczaka. „Jest mi mega przykro, że nie udało się wygrać tobie tej walki, którą w ostatnich dniach toczyłeś w szpitalu. Wierzyłem że będzie dobrze!” – pisał później Zalewski w mediach społecznościowych.
Organizatorzy wydarzenia stwierdzili w oświadczeniu, że „spełnili wszelkie obowiązujące wymogi prawne”. Początkowo oskarżano ich bowiem o niewłaściwe zabezpieczenie medyczne imprezy. Przedstawiciele gali Punchdown poinformowali, że na gali obecna była karetka, a także zespół trzech ratowników medycznych i jednego ratownika pierwszej pomocy. Wszystkie te osoby miały kwalifikacje do udzielania pomocy w takich przypadkach.
„Karetka będąca własnością prywatnej firmy medycznej nie służy do przewożenia osób z bezpośrednim zagrożeniem życia lub zdrowia do szpitala. Funkcję tę sprawuje wyłącznie państwowe pogotowie, które nie świadczy usług wynajmu personelu na prywatne wydarzenia” – można było przeczytać w oświadczeniu.
Wydarzenia z Wrocławia sprawiły, że na osoby związane ze slapfightingiem, czyli dyscypliną polegającej na policzkowaniu się, wylała się fala krytyki. – Ten sport jest kuriozalny, bo zawodnicy nie mogą się bronić. Mamy do czynienia z ogromną siłą przyłożoną do czaszki, co uruchamia siłę kinetyczną. To też sprawia, że struktury mózgowia ulegają szybkiemu przemieszczeniu, często przy ogromnej sile uderzenia dochodzi do stłuczenia mózgu o wewnętrzną powierzchnię czaszki – tłumaczył nam prof. Konrad Rejdak, ekspert w dziedzinie neurologii.
Artur Walczak pochodził z Gniezna. Sportową karierę rozpoczynał od zawodów strongman – jego największym sukcesem było wicemistrzostwo Polski w parach z 2015 roku.