W wyniku nalotu dronów, do jakich doszło w niedzielę, uszkodzone miały zostać instalacje w porcie oraz co najmniej jeden statek. Lokalna administracja potwierdziła, że w porcie wybuchł pożar.

Następnego dnia – w poniedziałek – rafineria, której produkcja przeznaczona jest głównie na eksport, wstrzymała pracę z powodu uszkodzeń infrastruktury portowej.

Rafineria Tuapse ma zdolność przerobową sięgającą 240 tys. baryłek ropy dziennie. Zaopatruje głównie Chiny, Malezję, Singapur i Turcję.

Jak pisaliśmy w money.pl, ukraińskie ataki sprawiły, że rosyjskie zdolności do produkcji paliw spadły o około 1/4. Moskwę najwyraźniej zaskoczyła skuteczność i liczba ataków na rafinerie i składy paliwowe.

Konieczne naprawy wyłączają kolejne zakłady z pracy i pogłębiają problem z dostępnością gotowych paliw w kraju. Jak informował w październiku „Kommiersant”, od 28 lipca do 22 września liczba stacji, na których można było kupić benzynę, zmniejszyła się o 360 obiektów (2,6 proc.).

Kreml próbuje się ratować. Euroazjatycka Komisja Gospodarcza do 30 czerwca 2026 roku zniosła cła przywozowe na produkty naftowe. Rosja uruchomiła też rezerwy, by zwiększyć krótkotrwałą podaż.

Dlaczego Ukraińcy celują w rafinerie, a nie w pola naftowe? Zdaniem eksperta, z którym rozmawiał money.pl, jest to kwestia skali zniszczeń, jakie może poczynić dron. – Trudniej zaatakować pole naftowe z rozproszą infrastrukturą, a ropa nie pali się tak łatwo, jak rafineria. Rafinerie to delikatne urządzenia. Nawet nieduże uderzenia mogą spowodować poważne szkody w produkcji paliw – mówił nam w październiku Dawid Czopek, zarządzający Polaris FIZ, ekspert rynku paliwowego.