Namysłów — to opolskie miasteczko dotychczas szczyciło się tym, że to właśnie na jego terenie istnieje jedno z najstarszych nieprzerwanie działających przedsiębiorstw w Polsce. Lokalny browar liczy sobie 704 lata, więc założono go 171 lat wcześniej, niż Krzysztof Kolumb odkrył Amerykę.

Wiek i tradycja prawdopodobnie jednak nie uratują tego miejsca. Na początku października Grupa Żywiec, czyli polski oddział międzynarodowego konsorcjum Heinekena ogłosiła, że do końca roku całkowicie wygasi produkcję piwa w należącym do niego Browarze Namysłów. Efektem tego będzie likwidacja piwnej fabryki i zwolnienie całości pracującej tu załogi.

Dotyczy to 88 pracowników browaru, którzy — jak słyszymy — już od dawna czuli, że dzieje się coś niedobrego. Produkcja piwa, nawet obecnie, to proces długofalowy. Browarnicy musieli widzieć, że gdy szefowie każą im warzyć coraz mniej „złocistego”, a w magazynach jest coraz mniej kegów czy kontenerów do wypełnienia, to jest zły sygnał.

Choć Grupa Żywiec przekonuje, że produkcja w Namysłowie będzie trwała jeszcze dwa miesiące, to w praktyce prawdopodobnie zakończyła się ona już dobrych kilka tygodni temu.

Przed namysłowskim browarem byliśmy w piątek, 31 października. Już w ten dzień było widać, że niewiele tu się dzieje. Na placu przy browarze stało zaledwie kilkadziesiąt pustych kontenerów po piwie, które czekały na wypełnienie. Gdy w 2023 r., na kilka miesięcy przed zamknięciem, odwiedziłem podkarpacki Browar Leżajsk, który wówczas również został przeznaczony do zamknięcia, podobnych kontenerów przy tamtejszej rozlewni stało jeszcze kilka tysięcy.

Browar Namysłów. Nieliczne kontenery na piwo czekające jeszcze na wypełnienie

Browar Namysłów. Nieliczne kontenery na piwo czekające jeszcze na wypełnienieTomasz Mateusiak/Onet / Onet

— Od miesięcy wiedziałem, że coś się dzieje — mówi w rozmowie z Onetem Jerzy, około 40-letni mieszkaniec powiatu namysłowskiego, którego spotykamy na rynku. Od murów browaru dzieli nas może 300 m. Obaj spoglądamy na ceglaste wieżyczki zakładu. Chwilę milczymy, po czym Jerzy zaczyna tłumaczyć.

Rynek w Namysłowie

Rynek w NamysłowieTomasz Mateusiak/Onet / Onet

— Jeszcze wiosną pracowałem w tym browarze. Nie na umowie o pracę, bo taką ma tam niewiele osób. Większość, w tym ja, było zatrudnionych przez agencję pośrednictwa pracy na krótkotrwałe kontrakty. Te były ciągle przedłużane, aż w okolicach przełomu marca i kwietnia bardzo wielu osobom powiedziano, że to ich ostatni dzień pracy — dodaje.

Jego słowa potwierdza Zofia. Kobieta sama podchodzi do mnie, gdy robię zdjęcia na rynku w Namysłowie. Musieli jej opowiadać o „dziennikarzu pytającym o browar” mężczyźni, z którymi rozmawiałem kilka minut wcześniej.

— To pan jest tym reporterem? Chętnie wszystko panu powiem. Zamykają ten browar i tym samym zniszczą to miasto. Zniszczą pracujących tu ludzi. Zniszczą też mnie. Nie wiem, jak dalej będę żyła — mówi i widać, że z trudem powstrzymuje łzy.

Zofia tłumaczy, że jest osobą niepełnosprawną. Ma na utrzymaniu dziecko, które wychowuje samotnie. Jej dochody to 1600 zł renty (na rękę), świadczenia rodzinne i 800 plus oraz pensja sprzątaczki w browarze na „ułamek etatu”. Ta wynosiła 1800 zł na rękę. — Za takie pieniądze musiałam żyć. Teraz, gdy zamykają browar, stracę tę swoją pensyjkę. I gdzie znajdę nową pracę? W Namysłowie zbyt dużo jej nie ma. Będę pewnie musiała jeździć aż do Opola [60 km] lub Kluczborka [37 km] — załamuje ręce. Wystarczy troszkę się rozejrzeć, by zrozumieć, że Zofia wie, co mówi. Stoimy w centrum miasteczka, wśród zabytkowych kamienic. W każdej z nich na parterze jest lokal użytkowy. Większość jednak stoi pusta. W witrynach wiszą banery z informacją o możliwości wynajęcia tego miejsca.

Puste lokale w centrum Namysłowa

Puste lokale w centrum NamysłowaTomasz Mateusiak / Onet

***

Jak informuje Grupa Żywiec, w jej namysłowskim zakładzie na początku października br. pracuje 88 osób. Polski oddział koncernu Heineken zapewnia, że każdemu, komu takie prawo przysługuje, wypłacona zostanie odprawa i inne zapomogi finansowe, które pozwolą zwalnianym łagodniej wejść w okres bezrobocia.

Tu jednak pojawia się problem. Tak naprawdę nie wiadomo, ile osób pracowało dla Grupy Żywiec na umowę o pracę, a ilu pracowników browaru w Namysłowie, zatrudnionych jest tylko okresowo przez agencję pracy. Tym drugim żadne odprawy się nie należą. Tymczasem według naszych ustaleń takich pracowników było wielu. Dodatkowo sam browar był też miejscem pracy dla licznych podwykonawców — np. kierowców, ochroniarzy itp. Oni również po zamknięciu rozlewni stracą źródło dochodu, ale na żadne osłony i pomoc nie mogą liczyć. Nieoficjalnie ta grupa może liczyć nawet 150 osób.

W samym Namysłowie zdają sobie z tego sprawę. Są jednak tacy, którzy uwierzyli w zapewnienia Grupy Żywiec o tym, że zwalniani pracownicy browaru będą mieli wsparcie. Gdy w piątek, 31 października, pytałem mieszkańców Namysłowa, co myślą o zwolnieniach w miejscowym przedsiębiorstwie, część osób była nawet nieco „zazdrosna”.

— Każdego, kto traci pracę szkoda — powiedziała mi ekspedientka w lokalnej cukierni. — Ale ja jak stracę tutaj pracę, to nie dostanę na odchodne nic. W browarze ludzie mają dostawać niemałe odprawy pieniężne. Dlatego ja aż tak bardzo nad ich losem nie ubolewam — dodała.

Trzecie najstarsze przedsiębiorstwo w Polsce

Wielu moich rozmówców twierdzi jednak, że o ile ludzie ostatecznie jakoś sobie poradzą, to gorzej może wyglądać sytuacja miasta. Choć większość obecnych mieszkańców to potomkowie ludzi, którzy przybyli tu dopiero po II wojnie światowej, to jednak browar mocno zakorzenił się w ich sercach. — Browar to serce miasta. Nie wiem, czy bez niego to miasto nie umrze — słyszałem kilkukrotnie.

Namysłów jest pięknym miejscem. To takie polskie Carcassonne [francuskie miasto z pięknie zachowaną średniowieczną zabudową]. Centrum Namysłowa też w dalszym ciągu opasane jest zabytkowymi murami z czerwonej cegły. By wejść do rynku od strony zachodniej, trzeba przejść przez piękną średniowieczną bramę. Sam browar również jest zabytkowy, stylowy. Choć trochę zaniedbany, to jednak klimatyczny. Piwo warzy się tutaj nie w nowoczesnym gmachu czy „blaszanym klocku”, ale w pradawnych murach. Sąsiaduje z zabytkowym zamkiem, który jest jego integralną częścią. Obawa o to, co stanie się z tym miejscem po zamknięciu fabryki piwa, jest więc tak naprawdę pytaniem: co dalej z żywą, cenną tkanką miejską Namysłowa, będącą zarazem największą atrakcją tego miasteczka?

Zabytkowe budynki browaru Namysłow

Zabytkowe budynki browaru NamysłowTomasz Mateusiak/Onet / Onet

Wejście do Zamku w Namysłowie, który jest częścią browaru. Obiekt pochodzi z XIV wieku

Wejście do Zamku w Namysłowie, który jest częścią browaru. Obiekt pochodzi z XIV wiekuTomasz Mateusiak/Onet / Onet

Dwa i pół roku temu, w marcu 2023 r., byłem w Leżajsku na Podkarpaciu. Było to na kilka miesięcy przed zamknięciem tamtejszego browaru. Też należał on do Grupy Żywiec. Nastroje wśród miejscowych były fatalne. Mimo to w Leżajsku nie czuło się aż tak bardzo, że lokalna społeczność stoi na progu „katastrofy”. Browar w tym mieście, choć miał blisko 500 lat tradycji, pochodził z lat 70., bo wybudowała go ekipa Edwarda Gierka.

W Namysłowie jest inaczej. Tu browar naprawdę jest zabytkiem i naprawdę działa nieprzerwanie od 1321 r. Założył go podczas rozbicia dzielnicowego książę Konrad I Głogowski z linii Piastów Śląskich. Przez kolejne 704 lata browar prowadzili: Polacy, Czesi, później Niemcy i po 1945 r. znowu Polacy. Dopiero w 2018 r. Browar Namysłów kupili Holendrzy z koncernu Heinekena. Zapłacili za zakład 500 mln zł.

Sam Browar Namysłów jest trzecim najstarszym dalej działającym przedsiębiorstwem w Polsce. Starsze są tylko kopalnie soli w Bochni i Wieliczce.

Grupa Żywiec na razie milczy

O zamknięciu Browaru Namysłów chcieliśmy porozmawiać z Grupą Żywiec. Do centrali tej firmy wysłaliśmy pytania e-mailem. Pytaliśmy zarówno o los pracowników, jak i budynków browaru. Pytaliśmy o jego obecne wyniki finansowe i plany na produkcję piwa marki Namysłów w kolejnych latach? Chcieliśmy dowiedzieć się też o ewentualnych inwestorach chętnych na przejęcie browaru.

Odpowiedź na razie nie nadeszła. Opublikujemy ją, gdy tylko ją dostaniemy.

Browar Namysłów (prawdopodobnie) zarabiał

Dopóki Grupa Żywiec milczy, tak naprawdę nie wiemy, czy jej zakład w Namysłowie w ostatnich miesiącach przynosił straty. Zdaniem ekspertów wcale jednak nie musiało tak być. Browar na Opolszczyźnie mógł przynosić zyski. Takie przypuszczania ma m.in. Tomasz Kopyra, ekspert od rynku piwa w Polsce oraz bloger i podcaster.

Jego zdaniem browar w Namysłowie zarabiał na sprzedaży swoich produktów więcej, niż wynosiły koszty warzenia piwa w tym miejscu. Marka piwa Namysłów stawała się też w kraju coraz bardziej rozpoznawalna. Jeszcze 15 lat temu był to produkt bardzo lokalny, znany tylko na Opolszczyźnie. Nie kojarzyli jej wówczas nawet konsumenci z położonego obok woj. łódzkiego czy śląskiego.

Grupa Żywiec przez ostatnie 7 lat rozreklamowała jednak ten produkt i promowała go jako piwo nieco bardziej „premium”. Miało to być piwo robione w sposób tradycyjny, staropolski i w otwartych kadziach.

Dlaczego więc polski oddział Heinekena zamyka browar? Okazuje się, że w ten sposób prawdopodobnie chce zmaksymalizować swoje zyski. Koncern zachowa markę Namysłów (ta ma dziś około 4 proc. w polskim rynku piwa) i dalej będzie warzył je w pozostałych trzech swoich browarach (Żywiec, Elbląg, Warka). W Polsce od kilku lat notowany jest znaczny spadek spożycia piwa. Ma to związek ze zmieniającymi się upodobaniami społecznymi, większą wiedzą na temat szkodliwości alkoholu czy wzrostem cen piwa związanym z wprowadzeniem podatku cukrowego.

Każdy z browarów Grupy Żywiec ma dziś przez to moce produkcyjne większe niż zapotrzebowanie. Browar Namysłów mógł warzyć 1 mln hl piwa rocznie, a wytwarzał połowę tej ilości. Grupa Żywiec liczy, że konsumenci — stali fani Namysłowa — nie zauważą, że to piwo w kolejnych miesiącach będzie wytwarzane już w innym miejscu. Jeśli tak będzie, to zyski ze sprzedaży tej marki zostaną na tym samym poziomie, a koszty znacząco spadną. Nie trzeba będzie utrzymywać kolejnego browaru, płacić załodze, pokrywać rachunków za energię czy podatków od nieruchomości.

— Optymalizacja kosztów w czystej postaci, szkoda tylko, że kosztem tak pięknej historii, jaką ma Namysłów — mówią w rozmowie z nami specjaliści.

Beczki na wejściu do restauracji działającej na Rynku w Namysłowie. Nawet z nich bije duma z faktu, że Browar w Namysłowie działa od 700 lat

Beczki na wejściu do restauracji działającej na Rynku w Namysłowie. Nawet z nich bije duma z faktu, że Browar w Namysłowie działa od 700 latTomasz Mateusiak/Onet / Onet

Holendrzy łamią polskie prawo? To możliwe, ale… nikt nie reaguje

Inna kwestia to fakt, że Grupa Żywiec, która w przeszłości zamknęła już browary w Leżajsku, Cieszynie (ostatecznie przetrwał pod wodzą innej firmy), Łańcucie, Gdańsku, Warszawie, Bielsku-Białej, Radomiu i Bydgoszczy, pozwala sobie na działania, które mogą być sprzeczne z polskim prawem.

Polski oddział Heinekena zamyka bowiem browary, ale produkowane w nich dotychczas piwa warzy dalej w swoich innych zakładach. I jest to normalne, dopóki nazwa nie sugeruje miejsca pochodzenia. Ale Grupa Żywiec produkuje dziś nadal piwa Kujawiak, Leżajsk, a w przyszłości chce to robić także z marką Namysłów.

Tymczasem art. 129 Prawa o własności przemysłowej, mówi, że: „W odniesieniu do wyrobów alkoholowych, znak towarowy zawierający element geograficzny niezgodny z pochodzeniem wyrobu uważa się za znak wprowadzający odbiorców w błąd”. Grupa Żywiec niektóre swoje piwa wytwarza setki kilometrów dalej od miejsca, które jest tożsame z nazwą piwa. W tej sytuacji państwo mogłoby odebrać za karę taki znak towarowy.

Po tym, jak Grupa Żywiec zapowiedziała zamknięcie Browaru Leżajsk, groźby użycia tego przepisu kierowali zresztą wobec holenderskiego koncernu posłowie Prawa i Sprawiedliwości z ówczesnym wiceministrem sprawiedliwości Marcinem Warchołem na czele. Ostatecznie jednak z piwnym gigantem na wojnę nie poszli.

Browar Namysłow - brama główna

Browar Namysłow – brama głównaTomasz Mateusiak/Onet / Onet

***

Czy więc dla Browaru Namysłów jest jeszcze przyszłość? Dziś trudno powiedzieć. Być może zakład przetrwa, choć niekoniecznie będzie już produkował piwo. Dwa lata temu o swoje miejsca pracy martwili się zwalniani pracownicy browaru w Leżajsku. Dziś przynajmniej część z nich wróciła do fabryki.

Działa tam teraz wytwórnia Mycofeast. Docelowo ma to być największy producent biotechnologiczny w Europie, w którym w przyszłości będą także prowadzone prace badawcze i rozwojowe nad nowymi produktami i mikroorganizmami je produkującymi. Na razie produkcja w byłym browarze dopiero startuje i skupia się na kiszonych i fermentowanych napojach niegazowanych.

Wiemy, kim będzie „nowy” inwestor browaru Leżajsk. Wszystko zostanie „w rodzinie”