-
GUS przedstawił symulację, z której wynika, że za 35 lat w Polsce ubędzie nawet osiem milionów osób.
-
Eksperci wskazują, że głównymi przyczynami spadającej liczby ludności są rekordowo niska dzietność oraz szybkie starzenie się społeczeństwa.
-
Prognozy wskazują, że w 2060 roku niemal trzykrotnie wzrośnie liczba osób powyżej 90. roku życia, a Polacy w wieku produkcyjnym będą mniejszością.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
Z roku na rok w Polsce rodzi się coraz mniej dzeci. W latach 2000-2017 współczynnik dzietności wahał się od 1,22 (w 2003 r.) do 1,45 (w 2017 r.). Potem było już tylko gorzej. Aż w 2024 roku padł niechlubny rekord.
Statystycznie na jedną kobietę w wieku rozrodczym przypadło 1,1 dziecka. To historycznie najniższa wartość. Gdyby taki stan rzeczy utrzymywał się bez zmian, w 2060 roku w Polsce będzie mieszkać 28,4 mln obywateli – wyliczył właśnie Główny Urząd Statystyczny (GUS).
Eksperci GUS opracowali symulację, która pokazuje, jak w przyszłości może ubywać Polaków. Nowe wyliczenia – choć jak podkreśla GUS, są eksperymentalne – wskazują na spadek liczby ludności o 8 mln w stosunku do teraz. Tym samym rysują jeszcze czarniejszą wizję niż oficjalny scenariusz sprzed dwóch lat czyli „Prognoza ludności na lata 2023-2060”.
Prognozę tę przygotowano przy trzech scenariuszach zmian płodności, umieralności i migracji zagranicznych – wysokim, średnim i niskim. Po konsultacjach z Rządową Radą Ludnościową za oficjalny uznano scenariusz średni, według niego w 2060 roku ludność Polski miałaby liczyć nieco ponad 30 mln osób.
Demografka: Jest się czym martwić, ale…
– Dane pokazują, że jest się czym martwić. Niemniej jednak takie wyliczenia należy traktować jako sygnał ostrzegawczy, ale nie coś, co z dużym prawdopodobieństwem się wydarzy. Uważamy, że ten bardzo niski wskaźnik dzietności, który jest bazą symulacji GUS-u, ma realne szanse na odbicie – tłumaczy w rozmowie z Interią prof. Agnieszka Chłoń-Domińczak, demografka i szefowa Rządowej Rady Ludnościowej.
W czym specjaliści widzą szanse na wspomniane odbicie? Ekspertka wskazuje m.in. na działania podejmowane przez rządzących, w tym program in vitro.
– Dzięki niemu w najbliższym czasie urodzi się około 30 tys. dzieci, co stanowi prawie 10 proc. ogólnej liczby urodzeń – mówi.
Skuteczna polityka demograficzna stymulująca wzrost dzietności od lat jest jednym z największych wyzwań kolejnych ekip rządzących, stąd programy prorodzinne (np. 800+; Aktywny Rodzic), pochylanie się nad kwestią opieki żłobkowej i przedszkolnej czy sytuacją mieszkaniową.
Nie idzie łatwo, bo kwestia uwarunkowań wpływających na podejmowanie decyzji o rodzicielstwie jest niezwykle złożona.
Polska znika, młodzi migrują. Nie ma szans na 2,1
Tymczasem dane są nieubłagane i po raz kolejny pokazują jeden z największych współczesnych problemów – spada liczba ludności. Najgorzej jest w Polsce powiatowej, w regionach o najsłabszym potencjale rozwoju. Jak wyliczał w rozmowie z Interią demograf prof. Piotr Szukalski, mamy osiemnaście powiatów, w których w ciągu ostatnich 25 lat liczba ludności zmniejszyła się o co najmniej 20 proc. Z tych regionów uciekają głównie ludzie młodzi. Spadek liczby mieszkańców nie dotyka jedynie największych miast i ich okolic.
Obowiązująca, oficjalna prognoza ludności GUS zakłada, że w 2060 roku współczynnik dzietności w Polsce wyniesie 1,49. Dzieci rodzi się na tyle mało, że nie ma mowy o zastępowalności pokoleń, która wymaga współczynnika dzietności na poziomie 2,1. O wiele lepiej nie jest też w innych europejskich krajach.
– Wskaźnik 2,1 jest obecnie nieosiągalny w Europie. Natomiast poziom, który byłby osiągalny w warunkach krajów rozwiniętych i jednocześnie bezpieczny, to 1,6-1,7 – wskazuje prof. Chłoń-Domińczak.
– Ludność Polski starzeje się szybciej niż w przeciętnym kraju Unii Europejskiej – potwierdza ekspertka. I tłumaczy dlaczego: „po wojnie notowaliśmy wyż demograficzny, a w latach 90-tych nastąpił szybki spadek dzietności”. Teraz osoby urodzone we wspominanym powojennym wyżu stanowią najstarszą cześć populacji.
Dane GUS. Za 35 lat najwyższy wzrost ludności w grupie 70 plus
W przyszłości starzenie się ludności ma szybko postępować. Szczególnie kiedy najstarsze grupy wiekowe zasili pokolenie wyżu demograficznego z przełomu lat 1970-tych i 1980-tych.
Wskazują na to także wyniki symulacji Głównego Urzędu Statystycznego. Najwyższy wzrost ludności w 2060 roku prognozuje się wśród osób w wieku ponad 70 lat. Szczególnie znaczny będzie przyrost liczby osób najstarszych – w grupie 90 lat i więcej, której liczebność zwiększy się blisko trzykrotnie. Wyraźnie spadnie za to liczba Polaków w wieku 40-49.
Wskaźnik 2,1 jest obecnie nieosiągalny w Europie
Niezmienny pozostaje też wniosek co do liczby osób w wieku produkcyjnym i przedprodukcyjnym – czyli takich, które pracują lub dopiero wejdą na rynek pracy. Ich liczba będzie spadać, wzrośnie za to liczba emerytów, którzy będą żyć coraz dłużej.
„Przewidywany odsetek ludności w wieku produkcyjnym w żadnym ze scenariuszy w 2060 r. nie przekroczy 50 proc. Oznacza to, że osób w wieku nieprodukcyjnym będzie więcej niż w wieku produkcyjnym” – wylicza GUS.
Przyszłość – delikatnie mówiąc – nie będzie świetlana.
- Węgierski model wzorcem dla PiS. Tak chcą rozwiązać problem dzietności
- Razem, choć osobno. Wybierają inny styl życia
Szpitale odsyłają pacjentów, bo NFZ nie płaci za zabiegi. Rzecznik rządu: Ministerstwo Zdrowia nie potwierdza tych przypadkówPolsat NewsPolsat News
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd? Napisz do nas
