Radni Warszawy zajmowali się w czwartek dwoma projektami uchwał wprowadzającymi nocną prohibicję. Autorem jednego z nich był Rafał Trzaskowski. Niespodziewanie prezydent miasta wycofał swój projekt, a radni przyjęli zaproponowane przez klub Koalicji Obywatelskiej stanowisko w sprawie pilotażowego wprowadzenia nocnej prohibicji w dwóch dzielnicach.
Uderzenie w Trzaskowskiego
Media szeroko rozpisywały się o kompromitacji Trzaskowskiego i upokorzeniu, jakie zafundowało mu jego własne środowisko polityczne. Według doniesień, za uderzeniem w prezydenta Warszawy miał stać minister spraw wewnętrznych i administracji oraz szef warszawskich struktur KO Marcin Kierwiński. Tymczasem TVN24 twierdzi, że to premier Donald Tusk miał dać Kierwińskiemu „zielone światło” do uderzenia w Trzaskowskiego.
– Rozmawiałam z kilkoma posłami, z dwoma ministrami. Wszyscy mówią, że tak naprawdę za tym stoi głównie ten spór i to, że Marcin Kierwiński chciał pokazać Rafałowi Trzaskowskiemu, gdzie jest jego miejsce – powiedziała dziennikarka stacji Arleta Zalewska.
– Na moje pytanie, co na to Donald Tusk i czy premier w ogóle miał świadomość tej sytuacji, usłyszałam, że było zielone światło dla Marcina Kierwińskiego, który sam tej operacji by nie zrobił, ale ta sprawa po prostu im wybuchła w rękach – dodała.
Skandal podczas sesji
Czwartkowe obrady stołecznej rady miasta naznaczone były nie tylko porażką Trzaskowskiego, ale także skandalicznym zachowaniem działaczy KO, którzy blokowali miejsca przeznaczone dla mieszkańców miasta.
Działaczka partii Razem Aleksandra Owca wytyka politykowi odcięcie mieszkańców od dialogu. „Nie dopuściliście do głosu mieszkańców i radnych dzielnic ze strachu, że kogoś przekonają. Macie wywalone na przykłady innych miast, a wasi radni opowiadają bajki o Fenicjanach i Ku Klux Klanie. To nie jest sztuka kompromisu, tylko absolutna ODKLEJKA” – grzmi.
Czytaj też:
Trzaskowski: Ja się z niczego nie wycofujęCzytaj też:
„Trzaskowski się skończył”. Wipler: Ekipa Kierwińskiego pokazała to całej Polsce