W świecie długodystansowych mistrzostw świata WEC od wielu tygodni mówiło się o tym, że Ferrari woli, aby to załoga fabryczna numer 51 zdobyła tytuł. Jednak szefowie włoskiego producenta zaprzeczali tym plotkom i wskazywali, że Robert Kubica wraz z kolegami z prywatnego auta numer 83 ma równie duże szanse na końcowy sukces.

Jeszcze na kilka dni przed 8h Bahrajn jeden z szefów Ferrari mówił o tym, że Kubica będzie traktowany sprawiedliwie, bo kluczowe dla firmy jest zdobycie tytułu w klasyfikacji producentów. Ostatecznie prywatna załoga AF Corse zakończyła sezon piątym miejscem w Bahrajnie, co dało jej tytuł wicemistrzów świata. Po zwycięstwo w „generalce” sięgnęła załoga Ferrari numer 51.

ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica wspomina potworny wypadek. „Nie jestem już tym samym człowiekiem”

Czy jednak wszystko odbyło się fair play i czy Kubica na pewno był traktowany tak samo, jak fabryczne załogi numer 50 i 51? – Czasami się zastanawiam, jak to w ogóle było możliwe, że wygraliśmy 24h Le Mans i walczyliśmy tak długo o mistrzostwo świata. Popełniamy błędy, których lepiej nie komentować – powiedział polski kierowca w rozmowie z Cezarym Gutowskim, jaką opublikowano w kanale YouTube polskiego dziennikarza.

Kubica zdradził, że mechanicy Ferrari i AF Corse m.in. popełnili błąd w końcówce wyścigu. Polak wynegocjował z zespołem, że otrzyma na ostatni przejazd miękkie opony, aby podkręcić tempo i wyprzedzić rywali w oczekiwaniu na ewentualny samochód bezpieczeństwa. Tymczasem w ostatniej chwili, na dwa zakręty przed zjazdem do alei serwisowej, personel Ferrari zmienił decyzję.

Ostatecznie Kubica na końcowy etap wyścigu otrzymał nie tylko opony z twardszej mieszanki, ale dodatkowo był to używany komplet. To pozbawiło Polaka szansy walki o podium w 8h Bahrajn. Co więcej, nie była to pierwsza sytuacja tego typu.

– W zeszłym roku zakładaliśmy przez dwie ostatnie godziny złe opony przez przypadek. W tym sezonie zrobiliśmy to samo. Każdy popełnia błędy, ale po dwunastu miesiącach dzieje się dokładnie to samo. Chyba nie tędy droga – skomentował gorzko Kubica.

Polak w rozmowie z Gutowskim ujawnił też, że Ferrari nie było zadowolone z tego, że we wrześniu zdobył pole position na torze w Austin, gdy cykl WEC rywalizował w wyścigu Lone Star Le Mans. – Wygrana 24h Le Mans to powinien być wystrzał z procy dla całego garażu, a okazało się, że nie zawsze jest ten wystrzał, a wręcz przeciwnie. Weekend w Austin też nam skomplikował sprawy, bo zdobycie pole position to nie jest najlepszy pomysł, gdy zabierasz punkt fabryce, która walczy o tytuł. Tego się dowiedziałem – podsumował Kubica.

Kubica wciąż nie potwierdził pozostania w prywatnej załodze AF Corse na sezon 2026. Nie jest tajemnicą, że Polakowi zależy przede wszystkim na jeździe w fabrycznej załodze, bo to one zwykle mają priorytet, co pokazuje zresztą zachowanie Ferrari. Włosi chcą jednak nadal współpracować z krakowianinem. Tyle że najprawdopodobniej wciąż w ramach prywatnej załogi numer 83.