Aktorki Mii Goti, która gra nastoletnią córkę kapitana Andrzeja Ułasiewicza, nie było jeszcze na świecie, gdy w 1993 roku zatonął prom Jan Heweliusz. Świat wygląda dziś zupełnie inaczej niż wtedy, ale filmowcy zadbali, by aktorzy – i potem widzowie – poczuli się tak, jakby był początek lat 90. Co zrobiło na niej największe wrażenie na planie? – Auta – od razu odpowiada Mia Goti. – Pamiętam, jak pierwszy raz przyszłam na plan, na jedną z pierwszych scen właśnie w plenerze, i jadę busem na plan, tak patrzę i wszędzie te auta…
Magdalena Różczka: Wspólnie z Jolantą Ułasiewicz ustaliłyśmy, że to jest jednak film
Kapitan Ułasiewicz został na mostku do końca. Żona broniła potem jego dobrego imienia m.in. przed Izbą Morską i o tym także opowiada nowy serial Netfliksa. Magdalena Różczka grająca wdowę podkreśla, że Jolanta Ułasiewicz chętnie ją poznała. – Spotkałam się z panią Jolantą i bardzo dużo mi to spotkanie dało. Oprócz tego, że zobaczyłam zdjęcia i różne materiały, z których dowiedziałam się, że one były blondynkami…. – uśmiecha się na to wspomnienie. – Później decyzją Janka [Holoubka, reżysera serialu – red.] i całej ekipy zostałyśmy brunetkami, ale zobaczyłam coś takiego pięknego i ulotnego w pani Jolancie. Pomyślałam sobie, że to jest wspaniała, wrażliwa osoba i że bardzo chciałabym taki rodzaj rozedrgania przejąć w opowiadaniu tej historii – dodaje aktorka. – Wspólnie ustaliłyśmy, że to jest jednak film, że to jest nasza historia, że to jest inspiracja ich życiem i tymi postaciami, ale że musimy to traktować jako osobny byt i fikcję – podkreśla. Zobacz całą rozmowę z aktorkami „Heweliusza”:
Zobacz wideo Aktorki „Heweliusza”: Przy trudnych scenach każdy na planie czuł smutek
Dla Goti była to pierwsza tak duża rola serialowa, ale miała duże wsparcie Różczki, grającej jej matkę, a także reżysera Jana Holoubka i całej ekipy. Obie aktorki podkreślały klimat panujący na planie „Heweliusza”, który tworzyły nie tylko kostiumy czy charakteryzacja. – Gdy na planie spotykasz artystów, którzy są bardzo wrażliwi i empatyczni, którzy rozumieją, że jak mamy do zagrania szczęście to chichrają się z nami wcześniej, ale rozumieją też, że musimy się skupić przed trudnymi scenami i nawet pojawia się pytanie: „Czy na pewno już [jesteś gotowa – red.?”, to mi bardzo pomaga – mówi Różczka. – Pamiętam, że wtedy była cisza na planie, spokój. Od wszystkich było czuć, że odczuwają te emocje, co my. Każdy był bardzo poważny, wręcz bym powiedziała, że byli też smutni – wspomina swoje trudne sceny Mia Goti. Zachęcamy do udziału w sondzie i komentowania.