Mecz na wyjeździe wygrała drużyna Detroit Lions. Był to pierwszy od prawie 50 lat przypadek obecności urzędującego prezydenta USA na meczu NFL w sezonie zasadniczym. Na trybunach słychać było liczne gwizdy, choć pojawiały się też oklaski. Reakcja nasiliła się, gdy spiker w przerwie przedstawił prezydenta.
W stolicy USA dominują wyborcy Partii Demokratycznej, a cięcia w administracji federalnej dotknęły wielu pracowników z okolic stadionu.
Prezydent przyleciał już po rozpoczęciu spotkania. – Jestem trochę spóźniony – powiedział dziennikarzom po wyjściu z Air Force One. Wcześniej samolot wykonał przelot nad stadionem.
Zobacz też: gorąco w Warszawie. Oto co „Żyleta” krzyczała do piłkarzy Legii
Trump pojawił się na meczu. Nie wzbudził entuzjazmu kibiców
ESPN informował wcześniej, że Biały Dom sygnalizował właścicielom Commanders sugestię, by nowy stadion nosił nazwisko Trumpa. W wejściu na antenie Fox prezydent chwalił inwestycję i właściciela Josha Harrisa.
– Zbudują piękny stadion. W to jestem zaangażowany, dopinamy zgody i inne sprawy. Macie wspaniałego właściciela, Josha i jego grupę. Zobaczycie bardzo dobre rzeczy – mówił.
Źródło: theguardian.com