Drużyny Bułgarii i Portugalii w fazie grupowej mistrzostw świata 2025 mocno namieszały, sprawiając sporo niespodzianek. Bułgarzy pokazali się z fenomenalnej strony w meczach z wyżej notowanymi Niemcami oraz Słowenią, a dodając do tego zwycięstwo z Chile, zakończyli rozgrywki grupowe na 1. miejscu i bez porażki.
Portugalia z kolei w pierwszym meczu podczas turnieju sensacyjnie pokonała Kubę. Potem podopieczni Joao Jose mieli trochę problemów w starciu z Kolumbią, ale wygrana po tie-breaku pozwoliła zająć im drugą pozycję w grupie, za Stanami Zjednoczonymi.
ZOBACZ WIDEO: Pod siatką: Zobacz, co się działo na meczu Polaków. „Pomagają nam”
Ze względu na poziom gry obu ekip w dotychczasowych spotkaniach na Filipinach wyraźnym faworytem w 1/8 wydawała się reprezentacja Bułgarii. Zespół Gianlorenzo Blenginiego potwierdził to na boisku, chociaż premierowa odsłona nie należała do najbardziej widowiskowych.
Od początku w pierwszej partii w grze obu zespołów dominowały błędy własne. Bułgaria nie mogła wstrzelić się zagrywką, oddając rywalom 8 punktów tym elementem. Portugalia jednak nie pozostawała dłużna, męcząc się w ofensywie. Wielkich emocji na boisku nie było, ale tempo odsłony dyktowali Bułgarzy.
Drużyna z Bałkanów przede wszystkim dominowała w elemencie ataku. Tam swoje szanse wykorzystywali Aleksandar Nikołow czy Asparuch Asparuchow. Portugalia takich liderów nie miała, co pokazuje fakt, że najwięcej punktów w pierwszym secie zdobył dla drużyny rozgrywający Miguel Tavares Rodrigues. Przewaga Bułgarii rosła z akcji na akcję i mimo lekko nerwowej końcówki bałkańscy siatkarze zwyciężyli premierową partię 25:19.
Drugiego seta Bułgaria rozpoczęła od prowadzenia 3:0, ale tym razem jego przebieg wyglądał już znacznie ciekawiej. Portugalczycy zaczęli grać bardziej nieprzewidywalną siatkówkę, a Tavares zaskakiwał rywali swoimi decyzjami. Tym samym ekipa z Półwyspu Iberyjskiego cały czas deptała Bułgarii po piętach, doprowadzając do remisu przy stanie 12:12.
Od tego momentu mogliśmy oglądać naprawdę ciekawą i wyrównaną grę. W ekipie Bułgarii Simeon Nikołow czując oddech rywali na plecach, coraz częściej wybierał swoją najpewniejszą opcję – Aleksandara Nikołowa. Ten nie zawodził w najważniejszych akcjach i w końcówce to zespół z Bałkanów rozstrzygnął seta na swoją korzyść (25:23).
Portugalia długo może żałować zmarnowanej szansy na przedłużenie losów rywalizacji w drugiej odsłonie, bo kolejnej już nie było. Trzecia partia od początku była pokazem siły Bułgarii, która nie wstrzymywała ręki zarówno na zagrywce, jak i w ataku. Portugalia natomiast miała coraz większe kłopoty z rozgrywaniem swoich akcji i popełniała dużo błędów.
Rozpędzeni Bułgarzy seryjnie zdobywali kolejne punkty, prowadząc już 14:5 po efektownej czapie Martina Atanasowa. Podopieczni trenera Blenginiego kontynuowali swój rajd po wygraną, a kolejny punktowy blok postawił kropkę nad „i” w tym secie i całym meczu (25:12). Tym samym Bułgaria zameldowała się w ćwierćfinale światowego czempionatu, w którym zmierzy się ze zwycięzcą pary USA – Słowenia.
Bułgaria – Portugalia 3:0 (25:19, 25:23, 25:12)
Bułgaria: Asparuhov, S. Nikolov, I. Petkov, Grozdanov, Atanasov, A. Nikolov, D. Kolev (libero) oraz P. Petkov, Palev
Portugalia: J. Pinto, Tavares, Cveticanin, Kelton, Lourenco, N. Marques, Ivo Casas (libero), oraz Rafael, Violas