Sprawa Mindicza nabrała znaczenia politycznego dzięki interwencji Zełenskiego latem tego roku. Kiedy w lipcu okazało się, że śledczy z NABU i SAP prowadzą dochodzenie przeciwko Mindiczowi, prezydent chciał poddać obie agencje kontroli politycznej. Miało to nastąpić dosłownie z dnia na dzień.

Lista zarzutów, którymi zajmują się śledczy, jest długa: nieuczciwe procedury przetargowe, sprzeniewierzone fundusze, równoległe struktury zarządzania w przedsiębiorstwach państwowych i półpaństwowych, „alternatywna” księgowość. Szkody mają wynosić około 100 mln dol. [ponad 365 mln zł]. Długa jest również lista potencjalnych osób zaangażowanych w sprawę, która zawiera m.in. nazwiska kilku menedżerów najwyższego szczebla, aktywnych polityków, ministra i byłych polityków, w jednym przypadku z długoletnimi powiązaniami z Moskwą.

Narodowe Biuro Antykorupcyjne Ukrainy (NABU) i Specjalna Prokuratura Antykorupcyjna (SAP) przeprowadziły szeroko zakrojone przeszukania w państwowym koncernie energetycznym Energoatom, a także w prywatnych gabinetach ministra sprawiedliwości Hermana Hałuszczenki (do lipca 2025 r. był ministrem energii), mieszkaniu Timura Mindicza i innych osób. W środę rano Hałuszczenko został zawieszony. Jak poinformowała premier Julia Swyrydenko, decyzję tę podjął rząd podczas nadzwyczajnego posiedzenia.

Przeszukana została również posesja doradcy Hałuszczenki, który ma bliskie powiązania z Andrijem Derkaczem, otwarcie prorosyjskim politykiem i przedsiębiorcą. Jedna z nieruchomości Derkacza miała służyć jako „bank” korupcyjnej sieci.

Derkacz jest „bohaterem” innego postępowania w związku z finansowanymi przez Kreml działaniami wywrotowymi mającymi na celu osłabienie Ukrainy przed wielką rosyjską inwazją. Zgodnie z tym postępowaniem Derkacz miał pod nadzorem i za pieniądze rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU tworzyć w Ukrainie firmy najemnicze.

W ujawnionym obecnie schemacie chodziło o manipulowanie procedurami przetargowymi, zwłaszcza państwowego koncernu Energoatom. Według oświadczenia NABU celem „organizacji przestępczej” było „systematyczne uzyskiwanie nielegalnych korzyści od kontrahentów Energoatomu w wysokości od 10 do 15 proc. wartości kontraktu”.

Ponadto biuro stwierdziło, że grupa, „wykorzystując swoje kontakty służbowe w ministerstwie i przedsiębiorstwie państwowym”, zapewniła sobie „kontrolę nad decyzjami personalnymi, procesami zamówień publicznych i przepływami finansowymi”.

Kierownictwo „strategicznej spółki o rocznych obrotach przekraczających 200 mld hrywien (niemal 170 mln zł)” — chodzi tu o Energoatom — nie było sprawowane przez urzędników państwowych, ale przez osoby z zewnątrz, nieposiadające formalnych uprawnień. Pełnili oni rolę „nadzorców”.

NABU opublikowało również zdjęcie oryginalnie zapakowanych plików dolarów, nadal opatrzonych opaskami i kodami kreskowymi z amerykańskich banków. Nie powinno więc być trudno prześledzić pochodzenie pieniędzy i ich drogę ze struktur państwowych do rąk prywatnych.

Timur Mindicz: zaufany człowiek Zełenskiego

Nawet jeśli na razie informacje, że przeszukanie u Timura Mindicza faktycznie ma związek ze skandalem korupcyjnym, nie są potwierdzone, jego nazwisko budzi emocje. Ten 46-latek ma długoletnie powiązania z prezydentem Zełenskim. Był współwłaścicielem jego firmy Kvartal 95 produkującej filmy. Podczas kampanii wyborczej w 2019 r. Zełenski podróżował opancerzonym samochodem, który zapewnił mu Mindicz.

Zdjęcia w powyższym poście przedstawiają (od lewej): Timura Mindicza, zawieszonego ministra sprawiedliwości Hermana Hałuszczenkę i sekretarza Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Rustema Umerowa.

W 2021 r., pomimo lockdownu, Zełenski świętował swoje urodziny w prywatnym mieszkaniu Mindicza — tym ze złotą toaletą. W ostatnich latach Mindicz miał znacznie rozszerzyć swoje wpływy polityczne w Ukrainie, a także wywierać bezpośredni wpływ na decyzje kadrowe w rządzie.

Zełenski i jego współpracownicy wypowiedzieli się na temat niedawnych nalotów krótko lub wcale. Ukraiński prezydent oświadczył, że popiera śledztwo. Jego doradca, Serhij Leszczenko, odmówił komentarza, powołując się na pisemne oświadczenie: „Jeśli doszło do kradzieży, musi być kara”. Julia Swyrydenko, premier Ukrainy od lipca tego roku, powiedziała, że ​​oczekują na wyniki śledztwa.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo
Nocna akcja prezydenta Ukrainy

Sprawa Mindicza nabrała znaczenia politycznego dzięki interwencji Zełenskiego latem tego roku. Kiedy w lipcu okazało się, że śledczy z NABU i SAP prowadzą dochodzenie przeciwko Mindiczowi, prezydent chciał poddać obie agencje kontroli politycznej.

Miało to nastąpić dosłownie z dnia na dzień: ustawa dotycząca poszukiwania osób zaginionych, która była już przygotowana do głosowania — a więc dotyczyła zupełnie innej tematyki — została przeredagowana, przyjęta i podpisana przez prezydenta. Spowodowało to masowe protesty, a w konsekwencji wycofanie ustawy. W ramach rekonstrukcji rządu Herman Hałuszczenko został przeniesiony z Ministerstwa Energii do Ministerstwa Sprawiedliwości.

NABU poinformowało, że dochodzenie opierało się na trwającym 15 miesięcy śledztwie, w trakcie którego zebrano 1000 godzin materiału audio. Już w lipcu pojawiły się doniesienia, że NABU od dłuższego czasu prowadziło podsłuch w prywatnym mieszkaniu Mindicza. Mieszkanie nad Mindiczem należy do Giennadija Boholjubowa, ukraińsko-brytyjsko-izraelsko-cypryjskiego przedsiębiorcy, który z majątkiem szacowanym na 1 mld 4 mln dol. [5 mld 115 mln zł] należy do najbogatszych ludzi w Ukrainie.

On również znajduje się na celowniku ukraińskich organów ścigania, ale podobno zawarł ugodę, złożył zeznania i udostępnił swoje mieszkanie NABU. W związku z tym w podłodze albo suficie mieszkania Mindicza rzekomo znajduje się maleńki otwór oraz miniaturowy mikrofon służący do podsłuchiwania.

Ucieczka

Mindicz uciekł już wtedy do Wiednia, ale potem wrócił. Obecnie według podejrzeń przebywa w Polsce. Ukraińscy śledczy zakładają, że próbuje on wynegocjować ugodę z amerykańską policją federalną FBI, które prowadzi przeciwko niemu dochodzenie w sprawie prania brudnych pieniędzy.

Obecna ucieczka Mindicza wywołuje spekulacje. Jeszcze późnym wieczorem 9 listopada, dzień przed przeszukaniem jego domu, Mindicz był widziany w Kijowie. Można więc przypuszczać, że został ostrzeżony na czas.

Jednak podróż samochodem z Kijowa do granicy z Polską trwa co najmniej sześć, a raczej siedem godzin — nie licząc formalności granicznych, które mogą trwać nawet 13 godzin.

Jedną z możliwości jest to, że Mindicz uciekł z Kijowa helikopterem. Jeśli tak, rodzi się nowe pytanie. Ponieważ Ukrainy — znajdującej się w stanie wojny, a co za tym idzie, obowiązuje w niej zakaz lotów dla samolotów cywilnych i ma w pełni operacyjną obronę przeciwlotniczą w nocy — nie można opuścić drogą powietrzną bez oficjalnego zezwolenia…