– Ten wynik wziąłbym w ciemno. Zależało mi przed meczem żeby to spotkanie wygrać i zrobić to przede wszystkim dla tych kibiców. Widziałem, kiedy godzinami stali pod bramą. Mają prawo się teraz cieszyć. Ten wynik to więcej, niż zakładaliśmy – podsumował Piotr Baron na gorąco po spotkaniu PRES Grupy Deweloperskiej Toruń z Orlenem Oil Motorem Lublin (54:36) w rozmowie z WP SportoweFakty.
Choć na trybunach Motoareny zapanowała euforia, Piotr Baron nieco wystudził nastroje. Od poniedziałku sztab i zawodnicy biorą się do roboty. Drużynę z Torunia czekają w tygodniu dwa treningi poza Toruniem. W ten sposób chcą przygotować się do rewanżowego meczu.
– Wynik spotkania jest okej, ale pierwsze pytanie, które nasuwa się po finale, to jak zrobić 37 punktów w Lublinie. Będziemy się z tym zmagać, będziemy nad tym główkować. Na pewno potrenujemy poza Toruniem. Bierzemy się do roboty i walczymy o swoje marzenia – komentuje Piotr Baron.
Jak udało nam się ustalić, torunianie mieli trenować w Landshut, ale pogoda pokrzyżowała ich plany. Włodarze zadecydowali, że wybiorą dwa tory w Polsce do treningów. Będą to obiekty dłuższe, niż Motoarena.
PRES Grupa Deweloperska Toruń przez cały sezon walczyła, by dopasować się do własnego toru. W końcu to się udało. Runda zasadnicza była dobra w ich wykonaniu, ale prawdziwie kapitalną formę prezentują w fazie play-off. Skąd taka zmiana?
– Pracowaliśmy cały rok na to, żeby toruński tor nie był zagadką. Było wiele trudnych chwil, gdy zawodnicy jęczeli i mówili, co im nie pasuje. Byliśmy konsekwentni z torem i zbieramy tego owoce – odpowiada Piotr Baron.
Różnicę w pierwszym spotkaniu zrobili przede wszystkim juniorzy. Młodzieżowcy toruńskiej drużyny 6 punktów więcej, niż ich rówieśnicy po stronie gości. – Bardzo się cieszę z tego, że juniorom wyszedł mecz. Patrząc na ciężar tego spotkania, tym bardziej im gratuluję. W takich meczach trzeba zrobić wiele, żeby dobrze zapunktować i młodzieżowcy tego dokonali – zakończył Piotr Baron.