Najważniejsze informacje
- Gangrena gazowa ponownie pojawia się na Ukrainie wśród żołnierzy.
- Utrudniona ewakuacja rannych przez rosyjskie drony sprzyja rozwinięciu choroby.
- Leczenie w warunkach polowych jest skrajnie utrudnione.
Ukraińscy lekarze alarmują o pojawieniu się przypadków gangreny gazowej – choroby, która niegdyś kojarzona była głównie z okopami I wojny światowej i od dawna uznawana była za niemal całkowicie wyeliminowaną w Europie.
To groźne zakażenie bakteryjne, błyskawicznie niszczące tkankę mięśniową, ponownie daje o sobie znać na Ukrainie z powodu trudnych warunków panujących na współczesnym froncie okopowym.
W rozmowie z „The Telegraph” wojskowi medycy podkreślili, że rozwój wojny z użyciem dronów znacząco utrudnia ewakuację rannych z pola walki. W efekcie powstają idealne warunki do szerzenia się infekcji, które dotąd pozostawały jedynie wspomnieniem z kart historii medycyny.
Trump bez litości dla Mamdaniego. Tak nazwał nowego burmistrza Nowego Jorku
Leczenie tej śmiertelnej choroby wymaga chirurgicznego usunięcia zakażonych tkanek oraz intensywnej antybiotykoterapii. Dr Lindsey Edwards z King’s College London ostrzega, że bez odpowiedniego leczenia śmiertelność sięga niemal 100 proc.
Obecne warunki wojenne w Ukrainie utrudniają jednak walkę z tym schorzeniem, co podkreśla ograniczony dostęp do laboratoriów umożliwiających analizę patogenów.
Gangrena gazowa, często spotykana w okopach I wojny światowej, teraz przynoszona jest na nowo przez rany od kul i odłamków. Bakterie Clostridium rozwijają się w martwiczych tkankach. Dzięki antybiotykom problem nie był tak dotkliwy podczas II wojny światowej, jednak w obecnych realiach Ukrainy znów stał się poważnym problemem.