Jak pisze „The Telegraph”, infekcja bakteryjna powróciła z powodu trudnych warunków na ukraińskim froncie okopowym.

Punkt pomocy medycznej w Pokrowsku, obwód doniecki, 20 lutego 2025 r.Diego Herrera Carcedo / AFP
Lekarze wojskowi informują, że ewakuacja rannych żołnierzy w nowoczesnej wojnie z użyciem dronów stała się czasami prawie niemożliwa. Takie warunki mają sprawiać, że infekcja rozprzestrzenia się w alarmującym tempie. Zgorzel gazowa zagraża życiu i jest wywoływana przez bakterie Clostridium, w szczególności Clostridium perfringens. Bakterie rozmnażają się w martwej tkance ran, wytwarzając gazy i substancje toksyczne, które w szybkim tempie niszczą tkankę mięśniową. Pacjenci odczuwają uczucie szarpania spowodowane gazem przemieszczającym się pod skórą.
„Widzimy skutki obrażeń, których w czasie tej wojny jeszcze nikt nie widział” — mówi zagraniczny wolontariusz, który pracuje jako sanitariusz w regionie Zaporoża.
Leczenie zgorzeli gazowej jest trudne. Nawet w najlepszych szpitalach powrót do zdrowia nie jest wcale gwarantowany — nie mówiąc już o okopach lub prowizorycznie urządzonych piwnicach. „Jest to niezwykle groźna dla życia infekcja: bez leczenia śmiertelność wynosi prawie 100 proc.” — ostrzega Lindsey Edwards, wykładowczyni mikrobiologii w King’s College London.
Walka z wrogiem, walka z chorobą
Wojna z użyciem dronów zmusiła ludzi do chowania się pod ziemią — opowiada wolontariusz Alex. „Jeśli wyjdziesz na zewnątrz, zostaniesz zabity przez drona. To nie jest przesada” — mówi.
Opieka medyczna odbywa się obecnie głównie w bunkrach i piwnicach opuszczonych budynków — jedynych miejscach w regionach objętych walkami, które są niedostępne dla dronów. Według Alexa podziemne placówki są słabo wyposażone, jeśli chodzi o leczenie powikłań, które mogą prowadzić do gangreny gazowej. „Przeprowadzają tzw. operacje ograniczające szkody” — mówi.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo
Oznacza to w zasadzie, że w ciągu pierwszych 24 do 48 godz. leczeni są tylko żołnierze z najbardziej bezpośrednimi, zagrażającymi życiu obrażeniami w strefie walk. Placówki często nie są sterylne. Nawet dostarczenie sprzętu pozostaje niezwykle trudne, ponieważ konwoje i pojazdy są często atakowane. Wielu rannych żołnierzy nie jest ewakuowanych na czas „i po prostu nie daje rady” — mówi Alex.
Od czasów I wojny światowej metody leczenia zgorzeli gazowej uległy znacznej poprawie — w szczególności dzięki wczesnemu i dokładnemu oczyszczaniu ran, ulepszonym środkom dezynfekującym i wprowadzeniu antybiotyków.
Problem na froncie
Leczenie gangreny gazowej obejmuje zazwyczaj chirurgiczne usunięcie zainfekowanej tkanki i podanie bardzo silnych dawek antybiotyków. „Testuje się również, które antybiotyki są najskuteczniejsze” — tłumaczy Edwards. „Oczywiście wszystko to nie jest możliwe w polowym szpitalu w szczerym polu”.
W walce z chorobą nie pomaga kryzys na froncie, gdzie toczą się zacięte walki o Pokrowsk. Rosyjska armia rozmieszcza w mieście uzbrojenie i sprzęt wojskowy, wykorzystując w tym celu trudne warunki pogodowe.
Post ukraińskiego parlamentarzysty Ołeksija Honczarenki jasno odzwierciedla dramatyczną sytuację. W nocy z poniedziałku na wtorek napisał on na Telegramie: „Tracimy Pokrowsk. Rosjanie wkroczyli do miasta”. Blogerzy wojskowi szacują, że na miejscu znajduje się obecnie od 300 do 500 rosyjskich żołnierzy.
— Jeśli miasto zostanie zdobyte, sytuacja Ukrainy będzie wyglądała ponuro — mówi serwisowi Blick Klemens Fischer. Ekspert ds. geopolityki z Uniwersytetu w Kolonii tłumaczy, co oznaczałoby to dla dalszego przebiegu wojny w Ukrainie. — Upadek Pokrowska byłby jak pęknięcie tamy. Rosjanie mogliby podbić terytorium na zachód aż do Dniepru — dodaje.