Plany te potwierdzają de facto, że południowoamerykański kraj mierzy się z niedoborem żołnierzy i uzbrojenia — ocenił Reuters.

Siły zbrojne USA przeprowadziły w ostatnich tygodniach szereg uderzeń na łodzie przemytnicze na Morzu Karaibskim, a prezydent USA Donald Trump sugerował, że może dojść również do ataków na terytorium Wenezueli. Później zaprzeczył, że rozważa uderzenia wewnątrz tego kraju.

USA znacznie wzmocniły jednak siły zgromadzone w regionie Ameryki Łacińskiej, a we wtorek amerykańska marynarka wojenna poinformowała, że przemieściła się tam grupa uderzeniowa lotniskowca Gerald Ford. Podkreślono, że ma to pomóc w walce z przemytem narkotyków.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Rządzący Wenezuelą od 2013 r. Nicolas Maduro twierdzi, że Trump dąży do odsunięcia go od władzy. Administracja USA oskarża go natomiast o kierowanie przemytem narkotyków i nie uznaje go za prawowitego prezydenta, a za informacje pomocne w jego aresztowaniu wyznaczyła 50 mln dolarów nagrody.

  • Jakie plany ma wojsko Wenezueli w przypadku ataku USA?
  • Jakie są problemy, z jakimi boryka się armia Wenezueli?
  • Jakie dwie strategie rozważa rząd Maduro?
  • Kto rządzi Wenezuelą od 2013 roku?

Wojsko USA znacznie przewyższa armię Wenezueli, która boryka się z problemami braku przeszkolenia, niskich pensji i starzejącego się sprzętu — przekazało sześć źródeł dysponujących wiedzą w sprawie zdolności bojowych wenezuelskich sił zbrojnych.

— Nie przetrwalibyśmy dwóch godzin wojny konwencjonalnej — ocenił jeden z rozmówców agencji.

Niektórzy dowódcy musieli negocjować z lokalnymi producentami żywności, by wyżywić swoich podkomendnych, ponieważ zaopatrzenie od państwa było niewystarczające — powiedziały dwa źródła.

Według rozmówców Reutera rząd Maduro rozważa w związku z tym dwa warianty odpowiedzi. Jednym z nich jest walka partyzancka, określana oficjalnie jako „przedłużony opór”. Zakłada ona rozmieszczenie niewielkich jednostek, które dokonywałyby aktów sabotażu i stosowały inne metody partyzanckie.

Druga strategia, określana jako „anarchizacja”, polega na wykorzystaniu struktur wywiadowczych i uzbrojonych zwolenników partii rządzącej, by siać chaos na ulicach stolicy kraju, Caracas, i w ten sposób uniemożliwić zarządzanie miastem przez obce siły — przekazało jedno ze źródeł.

Przedstawiciele reżimu Maduro publicznie bagatelizowali możliwość amerykańskiej inwazji, ale jednocześnie apelowali o pokój. — Agresja napotka jedność narodową. Jesteśmy tu gotowi, nie chcemy wojny — powiedział we wtorek minister obrony Vladimir Padrino.(PAP)